Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2020

Wizja

Gdy gasną wszystkie światła, a wokół nastaje ciemność, zwykle jest to czas, kiedy budzą się wszystkie demony. Adam próbował uczyć się do egzaminu na specjalizację. W tym celu rozłożył wszystkie potrzebne materiały na stole. Pół godziny później poczuł znużenie. Nie mógł za bardzo się skupić, więc odpuścił.  Obserwował jak Melkor smacznie sobie śpi w kącie kanapy. Zakrył cały pyszczek łapą, co w kocim języku zapewne miało oznaczać “nie przeszkadzać”. Adam delikatnie dotknął jedwabistego futerka. W odpowiedzi usłyszał jedynie cichy pomruk. Włączył telewizor. Akurat leciała komedia romantyczna o średnio-zaskakującej fabule. Zmienił kanał na serwis informacyjny. Tym razem trafił na debatę polityków, którzy przekrzykiwali się nawzajem. Na szczęście program miał się już ku końcowi. Zaraz potem zaczęły się wiadomości. Adam pod wpływem kojących dźwięków mruczenia i dość późnej pory przysnął na kanapie. Ocknął się, gdy do jego uszu dotarły informacje o seryjnym mordercy z Gdańska. Dzienn

Kot Melkor

Pomimo natłoku pacjentów Adam Wierzbicki nie potrafił przestać myśleć o swoim nowym podopiecznym. Melkor przy nieco bliższym poznaniu okazał się całkiem sympatycznym, dostojnym kotem o ujmującym usposobieniu. Lśniące, zadbane futerko w kolorze czarno-białym nadawało mu szyku i elegancji. Czarna  “chusteczka” na łebku ala Zorro oraz czarna plamka na nosie sprawiały, że na pierwszy rzut oka wyglądem przypominał kociego bandytę, jednego z tych, którzy zawsze prowokują najwięcej bójek na osiedlu. Pozory jednak często mylą... Nie inaczej było przypadku Melkora, który odznaczał się wyjątkowo łagodnym usposobieniem, zarówno w stosunku do ludzi, jak i zwierząt.  Największe wrażenie robiły jego oczy - duże, bursztynowe, zwykle lekko zmrużone. Melkor swoim hipnotyzującym spojrzeniem potrafił  przeszyć człowieka na wskroś. Adam, który do tej pory nie miał za wiele do czynienia z kotami, poza życiem zawodowym rzecz jasna, żywił w stosunku do tych zwierząt uczucia mocno ambiwalentne. Z je

Wywiad z mordercą

Wyraz skrajnego przerażenia na ich twarzach, sprawia, że przechodzą mnie ciarki. Dostaję wtedy erekcji. Podnieca mnie ich strach, lubię, kiedy ze łzami w oczach błagają o litość. Gdybyś tylko mógł usłyszeć, co mi obiecują, bylebym ich tylko nie zabijał, albo żeby śmierć nastąpiła możliwie jak najszybciej...   Lecz najbardziej ze wszystkiego uwielbiam ten właśnie moment, kiedy ostrze wbija się w ciało niczym w masło. Najpierw nóż przecina skórę, powodując dotkliwy ból, chwilę potem do naczyń napływa krew, następnie wchodzi coraz głębiej, uszkadza narządy wewnętrzne. Ostrze bardzo łatwo wbija się w ciało aż po rękojeść, podczas gdy krew, hektolitry krwi tryskają na wszystkie strony. Chcesz wiedzieć, jak stałem się potworem? Dobrze więc, ale nie łudź się, że dokonasz spektakularnego odkrycia, na miarę Nagrody Pulitzera , że w paru zgrabnie napisanych słowach obwieścisz światu, jak rodzi się Zło. Uwierz mi, wielu przed tobą próbowało tej sztuki z dość marnym skutkiem. Wiesz, ostatni

Pierwszy podejrzany

W budynku Komendy Głównej trwało właśnie przesłuchanie podejrzanego. Policyjni informatycy dość szybko namierzyli właściciela komputera, z którego kubuś123 wysyłał wiadomości do zamordowanej licealistki. Okazał się nim Jakub Kosicki- trzydziestodwulatek, z zawodu inżynier mechanik, zamieszkały z rodzicami w domu w Sopocie przy Alei Niepodległości numer 188. Co ciekawe, również na komputerze zamordowanej Katarzyny Witkowskiej znaleziono zapis rozmowy z użytkownikiem o nicku kubuś123.  W przesłuchaniu uczestniczyli komisarz Przybylski i prokurator Kozłowska. Jakub Kosicki był średniej postury mężczyzną. Miał jasne, przetłuszczone włosy z zaczątkami łysiny. Uroku osobistego z pewnością nie dodawał mu mały i lekko garbaty nos. Jednym słowem, przeciętny aż do bólu. “Bóg jeden wie, co mogła w nim dostrzec 16-latka” - pomyślał Przybylski.  Koleżanki Malwiny zgodnie zeznały, że przez krótki czas spotykała się z Jakubem Kosickim. Kiedy chciała zerwać znajomość, zacz

Tajemniczy informator Artura

Był wieczór. Dwaj  przechodnie, którzy na pierwszy rzut oka nie wyróżniali się niczym szczególnym, zmierzali w stronę Starego Rynku. Stanowili co najmniej dziwną parę. Jeden wysoki i drobny, ubrany elegancko w modny płaszcz, drugi niski w dziurawej kurtce. Za kościołem Świętej Katarzyny wstąpili do jednej z licznych kawiarni. Zajęli stolik w ustronnym miejscu, tak aby nikt nie przeszkadzał im w rozmowie. Gdy już złożyli zamówienie u kelnera na dwa gorące napoje, przedtem zamieniwszy ze sobą parę zdawkowych słów, jeden z nich, elegancki szatyn w okularach, przeszedł do sedna sprawy. - A więc jakie informacje posiadasz na temat Wampira? - Artur Lachman zniżył głos do niemal szeptu, całkiem niepotrzebnie, gdyż w kawiarni było tłoczno i gwarno. Jego towarzysz prezentował co najmniej oryginalną fizjonomię. Na oko trudno było określić jego wiek, równie dobrze mógł mieć trzydzieści parę lat lub ponad pięćdziesiąt . Miał orientalne rysy twarzy, ciemną karnację i poczochrane czarne wło