Przejdź do głównej zawartości

Kot Melkor

Pomimo natłoku pacjentów Adam Wierzbicki nie potrafił przestać myśleć o swoim nowym podopiecznym. Melkor przy nieco bliższym poznaniu okazał się całkiem sympatycznym, dostojnym kotem o ujmującym usposobieniu. Lśniące, zadbane futerko w kolorze czarno-białym nadawało mu szyku i elegancji. Czarna  “chusteczka” na łebku ala Zorro oraz czarna plamka na nosie sprawiały, że na pierwszy rzut oka wyglądem przypominał kociego bandytę, jednego z tych, którzy zawsze prowokują najwięcej bójek na osiedlu. Pozory jednak często mylą...
Nie inaczej było przypadku Melkora, który odznaczał się wyjątkowo łagodnym usposobieniem, zarówno w stosunku do ludzi, jak i zwierząt. Największe wrażenie robiły jego oczy - duże, bursztynowe, zwykle lekko zmrużone. Melkor swoim hipnotyzującym spojrzeniem potrafił  przeszyć człowieka na wskroś. Adam, który do tej pory nie miał za wiele do czynienia z kotami, poza życiem zawodowym rzecz jasna, żywił w stosunku do tych zwierząt uczucia mocno ambiwalentne. Z jednej strony od zawsze przyciągały swym wdziękiem i urodą, z drugiej sprawiały wrażenie nieprzystępnych, zamkniętych na wszelkie próby kontaktu istot. Będąc małym chłopcem, ilekroć próbował rozmawiać z kotami, napotykał na opór z ich strony.  A może za bardzo brał do siebie niepowodzenia i za szybko rezygnował z nawiązania kontaktu? Po spotkaniu Melkora musiał zrewidować swój pogląd. Spędzili razem cały weekend i w tym czasie zdołali nawiązać pewną nić porozumienia. Początkowo kocur zachowywał chłodny dystans. Szybko jednak zmienił swoje nastawienie. Był wprost zafascynowany faktem, że jego nowy opiekun potrafi rozmawiać ze zwierzętami. Do tej pory miał, delikatnie mówiąc, niezbyt pochlebne zdanie o istotach ludzkich, oprócz Artura, oczywiście. Adam miał niepowtarzalną okazję dowiedzieć się kilku rzeczy o przedstawicielach swojego gatunku widzianych wyłącznie z kociej perspektywy. Jego nowy lokator okazał się urodzonym gawędziarzem, który posiadał własne poglądy na otaczającą rzeczywistość. Melkor nie krył  również oburzenia faktem, że jego ukochany pan pozostawił go na pastwę losu u całkiem obcego człowieka.

„W życiu bym się czegoś takiego nie spodziewał po, Arturze, w życiu!” - pomrukiwał rozgoryczony.  Adam próbował usprawiedliwić kuzyna.
-Zrozum, Artur nie miał wyjścia, musiał wyjechać. Nie mógł cię ze sobą zabrać, ale zapewnił ci opiekę. Doceń to. Poza tym to tylko trzy dni, ani się obejrzysz , a będzie z powrotem.
“A czy przypadkiem nie przyszło mu do głowy, że dla KOTA każda zmiana otoczenia jest traumatycznym przeżyciem?” - żalił się Melkor - “I co ja teraz pocznę bez ulubionego kocyka, miejsca na grzejniku, misek na podwyższeniu, bez ulubionej myszki z kocimiętką, no co?!"

Kocur był w tak markotnym i dość podłym nastroju, że Adamowi zrobiło się go żal.

-Rozumiem, że ci ciężko… Na pocieszenie powiem tylko, że Artur o wszystkim pomyślał- spakował do torby twój ulubiony kocyk, miseczki i myszkę z kocimiętką.
Melkor nie wydawał się zbytnio przekonany tą argumentacją. Cały się gotował w środku, a jego pyszczek zdradzał objawy dużego napięcia.
“A czy wszechwiedzący i wszystko przewidujący pan Artur pamiętał, żeby zabrać również gumową piłeczkę?” - zapytał z wyrzutem. 
Adam pomyślał przez chwilę.
-Nie, gumowej piłeczki chyba nie widziałem. Ale nie ma problemu, jak chcesz mogę ci kupić taką samą, zgoda?

W końcu, po wielu burzliwych negocjacjach, Melkor zadeklarował wstępną gotowość do przebaczenia marnotrawnemu opiekunowi.  Zastrzegł jednak, że po powrocie Artura, będzie udawał śmiertelnie obrażonego, przynajmniej przez jakiś czas.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wizja

Gdy gasną wszystkie światła, a wokół nastaje ciemność, zwykle jest to czas, kiedy budzą się wszystkie demony. Adam próbował uczyć się do egzaminu na specjalizację. W tym celu rozłożył wszystkie potrzebne materiały na stole. Pół godziny później poczuł znużenie. Nie mógł za bardzo się skupić, więc odpuścił.  Obserwował jak Melkor smacznie sobie śpi w kącie kanapy. Zakrył cały pyszczek łapą, co w kocim języku zapewne miało oznaczać “nie przeszkadzać”. Adam delikatnie dotknął jedwabistego futerka. W odpowiedzi usłyszał jedynie cichy pomruk. Włączył telewizor. Akurat leciała komedia romantyczna o średnio-zaskakującej fabule. Zmienił kanał na serwis informacyjny. Tym razem trafił na debatę polityków, którzy przekrzykiwali się nawzajem. Na szczęście program miał się już ku końcowi. Zaraz potem zaczęły się wiadomości. Adam pod wpływem kojących dźwięków mruczenia i dość późnej pory przysnął na kanapie. Ocknął się, gdy do jego uszu dotarły informacje o seryjnym mordercy z Gdańska. Dz...

Wywiad z mordercą

Wyraz skrajnego przerażenia na ich twarzach, sprawia, że przechodzą mnie ciarki. Dostaję wtedy erekcji. Podnieca mnie ich strach, lubię, kiedy ze łzami w oczach błagają o litość. Gdybyś tylko mógł usłyszeć, co mi obiecują, bylebym ich tylko nie zabijał, albo żeby śmierć nastąpiła możliwie jak najszybciej...   Lecz najbardziej ze wszystkiego uwielbiam ten właśnie moment, kiedy ostrze wbija się w ciało niczym w masło. Najpierw nóż przecina skórę, powodując dotkliwy ból, chwilę potem do naczyń napływa krew, następnie wchodzi coraz głębiej, uszkadza narządy wewnętrzne. Ostrze bardzo łatwo wbija się w ciało aż po rękojeść, podczas gdy krew, hektolitry krwi tryskają na wszystkie strony. Chcesz wiedzieć, jak stałem się potworem? Dobrze więc, ale nie łudź się, że dokonasz spektakularnego odkrycia, na miarę Nagrody Pulitzera , że w paru zgrabnie napisanych słowach obwieścisz światu, jak rodzi się Zło. Uwierz mi, wielu przed tobą próbowało tej sztuki z dość marnym skutkiem. Wiesz, ost...