Przejdź do głównej zawartości

Poszukiwania i nocne mary

Artur  Lachman nie należał do osób, które mają zwyczaj  siedzieć z założonymi rękami. Potrzebował adrenaliny, lubił kiedy wokół niego dużo się działo. W końcu nie bez powodu wybrał zawód dziennikarza. Ponadto pragnął robić coś dla innych. Może właśnie dlatego od samego początku pasjonował się dziennikarstwem śledczym?

Temat seryjnego mordercy był dla niego wielka szansą, której nie mógł tak po prostu zaprzepaścić. Postanowił więc nie tracić zbędnego czasu i od razu po zakończeniu spotkania zabrał do roboty. Zaczął od przejrzenia w Internecie wszystkich informacji, które dotyczyły seryjnych morderstw kobiet na terenie Trójmiasta z ostatnich kilku miesięcy. Sięgnął również po gazety w formie papierowej. Postanowił, że jego artykuły będą się wyróżniać. Przede wszystkim powinny przyciągać uwagę czytelnika, jednocześnie muszą zawierać istotne informacje na temat śledztwa. Po ostatnich wydarzeniach ludzie byli przerażeni, bali się. Dostęp do informacji pozwala choć trochę oswoić się z obiektem budzącym grozę. Z tego też powodu wszelkie artykuły dotyczące Wampira z Gdańska cieszyły się tak dużym zainteresowaniem. Ludzie chcieli oswoić swój strach, jednocześnie zżerała ich zwykła ludzka ciekawość, fascynacja złem. Artur Lachman zamierzał dać im to, czego oczekiwali. W redakcji siedział do późna. Opracowywał koncepcję pierwszego artykułu. Naczelny nie dał mu za wiele czasu na przygotowania. Pierwszy artykuł miał się ukazać już za dwa dni. Artur czytał o seryjnych mordercach i przez przypadek trafił na stronę poświęconą profilowaniu psychologicznemu. Metoda jest powszechnie stosowana w krajach zachodnich, w Polsce jednak nie cieszyła się zbytnią popularnością. Na palcach jednej ręki można było policzyć wykwalifikowanych profilerów zatrudnionych w polskiej policji. Jednym z nich Alojzy Dostojnicki, psycholog kryminalny z Krakowa, autor licznych publikacji, w tym zagranicznych. Artur trafił nawet na jego stronę internetową. Wtedy wpadł na genialny pomysł.


-Bingo! - zawołał podekscytowany.

***
Był środek nocy. Adam ocknął się z niespokojnego snu, którego treści zupełnie już nie pamiętał. Obudziły go dudniące odgłosy dochodzące z przedpokoju. A może  tak tylko mu się zdawało? Serce z bliżej nieokreślonego powodu waliło mu niczym młot. Leżał jeszcze przez chwilę bez ruchu, czujnie nasłuchując. Po kilku minutach wstał i poszedł do łazienki. Coś było nie tak, wiedział to doskonale. Poczuł narastający z każdą sekundą lęk. Cały zesztywniał, wszystkie mięśnie napięły się do granic możliwości. Nagle nabrał przekonania, że ktoś za nim stoi. Wprawdzie nikogo nie widział, ale wyczuwał czyjąś obecność,  czyjś oddech cuchnący oparami wódki, słyszał jego ciężkie kroki za sobą i jak z połów płaszcza wyciąga długi nóż myśliwski, podczas gdy on stał bezradnie w ciemnym przedpokoju, niezdolny do wykonania najmniejszego ruchu. Nie mógł nawet krzyczeć. Nagle poczuł, jak ktoś narzuca mu na głowę brudną, cuchnącą szmatę. Materiał mocno zacisnął się na szyi mężczyzny, odcinając całkowicie dopływ powietrza. Adam doznał potwornego uczucia, że zaczyna się dusić... 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kot Melkor

Pomimo natłoku pacjentów Adam Wierzbicki nie potrafił przestać myśleć o swoim nowym podopiecznym. Melkor przy nieco bliższym poznaniu okazał się całkiem sympatycznym, dostojnym kotem o ujmującym usposobieniu. Lśniące, zadbane futerko w kolorze czarno-białym nadawało mu szyku i elegancji. Czarna  “chusteczka” na łebku ala Zorro oraz czarna plamka na nosie sprawiały, że na pierwszy rzut oka wyglądem przypominał kociego bandytę, jednego z tych, którzy zawsze prowokują najwięcej bójek na osiedlu. Pozory jednak często mylą... Nie inaczej było przypadku Melkora, który odznaczał się wyjątkowo łagodnym usposobieniem, zarówno w stosunku do ludzi, jak i zwierząt.  Największe wrażenie robiły jego oczy - duże, bursztynowe, zwykle lekko zmrużone. Melkor swoim hipnotyzującym spojrzeniem potrafił  przeszyć człowieka na wskroś. Adam, który do tej pory nie miał za wiele do czynienia z kotami, poza życiem zawodowym rzecz jasna, żywił w stosunku do tych zwierząt uczucia mocno ambiwalentne. Z je

Morderstwo Malwiny Czereśniak

O 5. rano na obrzeżach Parku Oliwskiego znaleziono zwłoki młodej kobiety. Przypadkowy przechodzień, który wybrał się na spacer z psem, dokonał makabrycznego odkrycia. Kiedy spuszczony ze smyczy zniknął w krzakach i nie reagował na wołania, mężczyzna poszedł za nim. Przedzierając się przez ciemną gęstwinę, omal nie potknął się o ciało, które było częściowo przykryte liśćmi i kupką ziemi. Makabryczne znalezisko w Parku Oliwskim Kilkanaście minut później do Parku Oliwskiego zawitał cały zastęp funkcjonariuszy z oddziału kryminalnego. Teren ogrodzono taśmą policyjną. Technicy zabezpieczali ślady, podczas gdy młodszy aspirant Wejcherowicz przesłuchiwał przerażonego spacerowicza. Chwilę później na miejsce zdarzenia dotarł już komisarz Przybylski. Ogólny wygląd funkcjonariusza - niechlujny ubiór, zarost, podkrążone oczy, jak również bardzo wczesna pora- świadczyły niezbicie, że został wyrwany z głębokiego snu i w wielkim pośpiechu wychodził z domu. Przybylski postanowił nie tracić czas