Był wieczór. Dwaj przechodnie, którzy na pierwszy rzut oka nie wyróżniali się niczym szczególnym, zmierzali w stronę Starego Rynku. Stanowili co najmniej dziwną parę. Jeden wysoki i drobny, ubrany elegancko w modny płaszcz, drugi niski w dziurawej kurtce. Za kościołem Świętej Katarzyny wstąpili do jednej z licznych kawiarni. Zajęli stolik w ustronnym miejscu, tak aby nikt nie przeszkadzał im w rozmowie. Gdy już złożyli zamówienie u kelnera na dwa gorące napoje, przedtem zamieniwszy ze sobą parę zdawkowych słów, jeden z nich, elegancki szatyn w okularach, przeszedł do sedna sprawy.
- A więc jakie informacje posiadasz na temat Wampira? - Artur Lachman zniżył głos do niemal szeptu, całkiem niepotrzebnie, gdyż w kawiarni było tłoczno i gwarno.
Jego towarzysz prezentował co najmniej oryginalną fizjonomię. Na oko trudno było określić jego wiek, równie dobrze mógł mieć trzydzieści parę lat lub ponad pięćdziesiąt . Miał orientalne rysy twarzy, ciemną karnację i poczochrane czarne włosy. Długa broda, nierówno przystrzyżona, jak również brak przedniego zęba, doskonale korespondowały z niechlujnym ubiorem. Po przekroczeniu progu lokalu na chwilę wszystkie twarze zwróciły się w ich stronę. Nieznajomy już na pierwszy rzut oka przypominał typa spod ciemnej gwiazdy. Po otrzymaniu wiadomości Artur uznał, że los mu sprzyja. Od razu oddzwonił na nieznany numer i zgodził się spotkać z tajemniczym informatorem. Młody dziennikarz był bardzo podekscytowany, niemniej jednak zdawał sobie sprawę, że trop może okazać się fałszywy. Nie brakowało oszustów, chcących wyłudzić pieniądze. W pracy dziennikarza takie sytuacje zdarzały się nader często. Namówienie znanego psychologa do sporządzenia powierzchownego profilu mordercy na potrzeby artykułu okazało się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Udało mu się również ośmieszyć organy ścigania na oczach Polski. Wszystko dzięki wtyczce w prokuraturze, jako pierwszy dotarł do informacji o podejrzanym, który nękał i groził zamordowanej licealistce. Znajomy informatyk bez najmniejszego trudu ustalił tożsamość kubusia123. Młody dziennikarz mierzył jednak znacznie więcej. Był żądny osiągnięć godnych co najmniej nagrody Pulitzera. W końcu po latach ciężkiej pracy, często na rzecz innych miał swoją szansę. Sukces i sława były na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło jedynie po nie sięgnąć.
- Powiedzmy, że wiem gdzie Wampir aktualnie przebywa - uśmiechnął się bezdomny, popijając łyk gorącej czekolady.
- Skąd posiadasz takie informacje ? - zapytał Artur.
Pomimo rosnącego podniecenia starał się zachowywać umiarkowany dystans wobec ujawnionych rewelacji.
- Nieważne skąd. Jako człowiek ulicy wiem i widzę więcej niż inni - odparł nieznajomy. Wypił łapczywie kolejną porcję napoju.
Oblizał się i głośno beknął, na co Artur z pewnym wstrętem obrócił głowę w drugą stronę.
- Powiedzmy, że znam osobiście tego kto jest blisko Wampira z Gdańska - oznajmił włóczęga - Mogę cię z nim skontaktować.
Arturowi nagle mocniej zabiło serce. Zapadła niezręczna cisza, ginąca gdzieś w zgiełku rozmów toczących się w kawiarni.
- Więc ? - zapytał nagląco. Podejrzewał, że rozmówca celowo bierze go pod włos, chcąc ugrać jak najwięcej. Lecz był na taką okoliczność przygotowany.
Nieznajomy nieznacznie nachylił się do przodu w konspiracyjnym geście. Uśmiechnął się szeroko, odsłaniając dziurę po zębie.
- Jesteś pewien, że tego właśnie chcesz? - zapytał, świdrując go wzrokiem.
Artur nie zrozumiał.
- Jesteś pewien, że chcesz zobaczyć się z Wampirem twarzą w twarz i poznać wszystkie jego tajemnice? Zaznaczam, że po tym spotkaniu twoje życie zmieni się diametralnie. Nic już nie będzie takie samo.
- Oczywiście, że chcę. Doskonale zdaję sobie sprawę z ryzyka - odparł Artur. Szczerze mówiąc, do tej pory nie myślał o zagrożeniu wynikającym z bliskiego kontaktu z niebezpiecznym psychopatą.
Nieznajomy przez dłuższy moment przyglądał mu się badawczo.
W końcu z wewnętrznej kieszeni podartej marynarki wydobył zmiętą kartkę i położył ją na stoliku.
- Tutaj masz aktualne miejsce pobytu Wampira.
Artur wziął kartkę do ręki.
- Skąd mam mieć pewność, że to prawdziwe dane?
- Nie masz żadnej - przyznał - tylko moje słowo. Pamiętaj, zawsze możesz się wycofać.
Artur zamyślił się. Doświadczenie w zawodzie dziennikarza nauczyło go ostrożności. W tym przypadku jednak musiał zaryzykować.
- Ile chcesz za informację? - Wyciągnął portfel z kieszeni.
Nieznajomy parsknął gromkim śmiechem.
- Nic od ciebie nie chcę.
- Jako to? - Artur nie krył zdziwienia. Nagle nabrał podejrzeń co do czystych intencji informatora.
- Nie robię tego dla pieniędzy czy innych korzyści. Może to zabrzmi górnolotnie, ale po prostu chcę, żeby morderca został w końcu złapany. - Nieznajomy dopił łyk czekolady - No może poza jednym wyjątkiem… Gdybyś był tak uprzejmy i zapłacił za mnie rachunek. Sam rozumiesz, jako biedny, bezdomny wyrzutek społeczeństwa nie za bardzo stoję z kasą. W kieszeni zostało mi 2 zł.
- Skoro tak bardzo zależy ci na sprawiedliwości, dlaczego w takim razie nie poszedłeś na policję? - chciał wiedzieć Artur.
Bezdomny przybliżył swoją twarz do twarzy dziennikarza. Artur poczuł woń odoru wydobywający się ust rozmówcy. Z trudem powstrzymał się, żeby się nie odsunąć.
- Dobre pytanie - pokiwał z aprobatą włóczęga - po prostu wierzę, że zrobisz z tej informacji znacznie lepszy użytek pożytek niż inni - odparł tajemniczo, po czym wstał od stolika i włożył płaszcz - Pamiętaj, masz szansę się jeszcze wycofać, zanim będzie za późno. - I wyszedł z kawiarni, pogwizdując wesoło.
„Co za dziwny gość” - pomyślał Artur.
Przez długi czas wpatrywał się niczym zahipnotyzowany w kartkę, na której widniał adres zapisany niedbałym pismem. Dopiero po chwili dostrzegł dopisek dolnym rogu kartki: „Prawda wyzwala”.
Komentarze
Prześlij komentarz