Artur Lachman postanawia zdemaskować organy ścigania. W tym celu udaje się na oficjalną konferencję prasową zorganizowaną w Gdańsku. Jest upalny dzień, wszystkim doskwiera skwar wszechobecny skwar i ukrop. Zebrani dziennikarze czekają na jakiekolwiek informacje na temat prowadzonego śledztwa. Są niczym wygłodniałe wilki, które tylko czekają na dogodny moment...
Przed miejskim ratuszem rozpoczęła się konferencja prasowa, w której brali udział wojewoda, rzecznik Komendy Wojewódzkiej w Gdańsku Patryk Lipiński, oraz prokurator Lena Kozłowska. Dziennikarze tłumnie przybyli na miejsce. Spotkanie, zainicjowane przez władze województwa w obliczu narastającej wśród społeczeństwa paniki, miało dać kres pojawiającym się co rusz w mediach sensacyjnym, najczęściej sprzecznym informacjom na temat prowadzonego śledztwa. Morderstwo Malwiny Czereśniak sprzed kilku tygodni dostarczyło pożywki dla wygłodniałych i żądnych sensacji mediów. Kolumny gazet wypełniono opowieściami o jej życiu towarzyskim. Ponoć dziewczyna lubiła się dobrze zabawić i była stałą bywalczynią klubów oraz dyskotek. Któryś z poczytnych tygodników wyciągnął nawet historię sprzed roku, kiedy Malwina Czereśniak miała flirtować z żonatym nauczycielem historii i niesłusznie oskarżyć go o molestowanie, gdy ją odtrącił. Rozpętała się prawdziwa burza, w związku z czym nauczyciel stracił pracę w liceum i musiał wraz z rodziną przeprowadzić się do innego miasta. Tymczasem dziennikarze uwielbiali takie tematy. Oglądalność programów informacyjnych znacząco poszła w górę, wzrosła również sprzedaż gazet i bulwarowców, które miały czym zapełnić strony kolejnego numeru. Interes się kręcił. Tłumnie zebrani dziennikarze pracujący dla różnych mediów z napięciem wyczekiwali rozpoczęcia konferencji. Słychać było gwar i szum toczonych rozmów. Wszyscy oczekiwali nowych informacji o przełomie w śledztwie. Kiedy w końcu na scenie pojawili się wojewoda, rzecznik policji oraz pani prokurator, momentalnie zrobiło się bardzo cicho.
Jako pierwszy wypowiedział się wojewoda. Nie wiadomo,czy z powodu panującego upału, czy zżerających nerwów urzędnik pocił się obficie, co chwilę wycierał twarz chusteczką. Zapewniał obecnych dziennikarzy, że w sprawie Wampira z Gdańska wszystkie służby, łącznie ze sztabem Interwencji Kryzysowej, zostały postawione na nogi. Zaraz po wojewodzie wypowiedział się świeżo upieczony rzecznik, którego sparaliżowała trema. Mężczyzna co chwilę się jąkał i plątał w zeznaniach. Pani prokurator musiała co chwilę wtrącać swoje kwestie, żeby jakoś uratować sytuację. W końcu nadszedł czas na pytania dziennikarzy.
"Rzeź niewiniątek czas zacząć"- mruknął pod nosem ktoś z najbliższego otoczenia wojewody. Atmosfera gęstniała z każdą sekundą.
- Macie jakiś podejrzanych? - jako pierwsza zadała pytanie dziennikarka TVN-u.
- Wiecie, kto mógł to zrobić? - niemal w tej samej chwili krzyknął z końca tłumu mężczyzna podający się za reportera Radiowej Jedynki.
- Niestety, na tym etapie nie możemy udzielić bliższych informacji - prokurator Kozłowska wyrecytowała dobrze wyuczony i przygotowany na tę okoliczność tekst - obecnie dokładnie badane są różne wątki. Ten kto dokonał tych okrutnych zbrodni musi zostać schwytany. Na bieżąco będziemy państwa informować o postępach w śledztwie.
W tym czasie Artur Lachman stał nieco na uboczu schowany pod wielkim drzewem, paląc papierosa i z politowaniem patrzył na zbiegowisko. Ze znudzeniem przysłuchiwał się konferencji prasowej, która niczego nowego nie wnosiła, a wręcz przeciwnie.
“Dobra, koniec tej szopki” - powiedział sam do siebie, po czym rzucił niedopałek na ziemię. Postanowił wkroczyć do akcji.
-Artur Lachman, “Życie Gdańska” - zawołał donośnie, gdy pani prokurator gładko poradziła sobie z kolejnym niewygodnym pytaniem. W jego glosie pobrzmiewała pewność siebie. Skierował na siebie wszystkie spojrzenia.
-Podobno ostatnia ofiara tuż przed śmiercią otrzymywała pogróżki od nieznanego mężczyzny. Czy został już zidentyfikowany?
Prokurator Kozłowska przez chwilę zaniemówiła. Iście filmowy uśmiech przyklejony do jej twarzy jakby sczezł. Pytanie zbiło ją z tropu. Skąd u licha ten dziennikarzyna dowiedział się o dręczycielu?
-Nie, ale pracujemy nad ustaleniem jego tożsamości- odparła szybko.
Artur uśmiechnął się z satysfakcją. Prawdziwy nokaut miał jednak dopiero nastąpić.
-Czy Jakub Kosicki jest świadomy, że poszukuje go policja?- zapytał znowu.
Doskonale zdawał sobie sprawę, że właśnie wsadził kij w mrowisko. Wreszcie triumfował. Teraz zaczęło się prawdziwe zamieszanie. Wszyscy zaczęli szeptać po kątach. Artur nie bez cienia satysfakcji zaobserwował, że ta napuszona Lala Prokurator po raz pierwszy zapomniała języka w gębie. Któryś z asystentów stojących z tyłu szepnął jej coś na ucho. Na jej nieskazitelnej dotąd twarzy drgnął mięsień.
-Nie wiem, skąd pan czerpie podobne informacje, panie redaktorze, ale mogę zapewnić, że machina wymiaru sprawiedliwości działa swoim trybem i na bieżąco weryfikuje nowe fakty - odparła z wymuszonym uśmiechem - a pan, jeśli posiada istotne informacje, powinien powiadomić o tym policję.
- Jak to?- Artur udawał zaskoczonego - to policja jeszcze nie zatrzymała Jakuba Kosickiego, który był już wcześniej notowany za ciężkie pobicie, paserstwo i groźby karalne, a ponadto nagabywał i groził ostatniej ofierze tuż przed jej śmiercią?
Zapadła cisza. Prokurator Kozłowska stała na mównicy niczym sparaliżowana. Tego nie było w scenariuszu. Z opresji wybawił ją rzecznik, który tym razem zachował zimną krew.
-Na tym etapie dla dobra śledztwa nie możemy udzielać dokładniejszych informacji- powiedział.
-A może po prostu nic nie macie i chcecie ukryć własną nieudolność?- dociekał dalej Artur.
Wśród zgromadzonych dziennikarzy przetoczył się szmer.
-Policja robi wszystko by jak najszybciej ująć sprawcę. Tyle na chwilę obecną możemy powiedzieć - odparł pewnie Lipiński.
Nagle w kieszeni Artura zabrzęczała komórka. Zerknął na wyświetlacz i otworzył nową wiadomość od nieznanego nadawcy. Jego serce zaczęło bić mocniej. o następującej treści: “Mam informacje, które mogą cię zainteresować. Wiem , gdzie ukrywa się Wampir.”
Tajemniczy Informator skontaktował się z Arturem w najlepszym momencie. Młody Dziennikarz popadł w euforię, gdy nieznajomy zgłosił chęć współpracy. Tego własnie było mu trzeba. Pomimo wątpliwości zdecydował się spotkać z tajemniczym informatorem na Starym Rynku w Gdańsku. Bezdomny przekazał mu istotne informacje na temat pobytu Wampira z Gdańska. Odtąd już wszystko miało się zmienić.
Komentarze
Prześlij komentarz